Prognozy dotyczące rynku pożyczkowego w 2020 roku, jak na razie nie należą do optymistycznych. Wszystko wskazuje bowiem na to, że opracowywana w 2019 roku nowa ustawa antylichwiarska, choć jeszcze nie weszła w życie, już zaczęła zbierać swoje żniwo. Kolejne firmy pożyczkowe rezygnują z udzielania pożyczek krótkoterminowych. Czy w 2020 roku czeka nas koniec chwilówek?
Na tej stronie znajdziesz:
Z początkiem nowego roku, z udzielania krótkoterminowych pożyczek wycofał się jeden z największych graczy na rynku – Ferratum Bank. Ta międzynarodowa firma działa w 25 krajach, z całej Europy. Łącznie udzieliła około 1,5 mln pożyczek.
Od 2020 roku, polscy klienci Ferratum Bank nie będą już mogli liczyć na otrzymanie chwilówki ani za pośrednictwem należących do niej marek (takich jak Ekspres Kasa i Kasa Tak), ani z pomocą współpracujących z firmą pośredników – m.in. marki Ofin.
Firma nie podała oficjalnych przyczyny podjęcia takiej decyzji. Możemy jednak założyć, że niepewna sytuacja na polskim rynku pożyczek pozabankowych miała w niej swój udział.
Zaprezentowana w lipcu ubiegłego roku nowa odsłona ustawy antylichwiarskiej wzbudziła duże poruszenie, szczególnie wśród firm pożyczkowych. Choć jej cel, którym jest likwidacja lichwy i ochrona konsumentów przed nieuczciwymi pożyczkodawcami, jest jak najbardziej godny pochwały, wątpliwości wzbudzają rozwiązania zastosowane w ustawie.
Nowelizacja ustawy antylichwiarskiej jest krytykowana przede wszystkim za drastyczne ograniczenie limitu kosztów pozaodsetkowych. Według ostatnich założeń projektu, nie mogłyby one przekraczać 20% wartości pożyczki. Dla porównania, obecnie całość opłat pobieranych przez pożyczkodawców nie powinna przekraczać 55% wartości pożyczki.
Według premiera, Mateusza Morawieckiego takie podejście do sprawy zapobiegnie “nadużywaniu silnej pozycji firm pożyczkowych, kredytowych wobec słabszych konsumentów, słabszych obywateli po prostu”. Innego zdania są eksperci i przedstawiciele rynku pożyczkowego. Jak twierdzi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego “Z rządowego projektu skorzysta głównie szara strefa, lombardy, działalność parapożyczkowa, podmioty stosujące konstrukcje prawne umożliwiające obchodzenie ustawy. To szara strefa pożyczkowa jest dziś problemem i jej eliminacja powinna być celem Ministerstwa Sprawiedliwości”.
Branża ostrzega również, że obniżenie limitu pozaodsetkowych kosztów do 20% sprawi, że pożyczki pozabankowe (zwłaszcza krótkoterminowe chwilówki) przestaną się opłacać. To z kolei oznacza, że wiele firm może upaść lub wycofać się z rynku, a kilka milionów Polaków straci dostęp do legalnego źródła finansowania.
Wbrew powszechnej opinii, zyski sektora pozabankowego nie są aż tak wysokie. Rentowność w tej branży wynosi około 3,2%. Na jednym kliencie firmy pożyczkowe zarabiają przeciętnie około 70 zł. Jest to jednak zarobek obarczony dużym ryzykiem. Według statystyk, nawet 4 na 10 klientów instytucji pozabankowych nie spłaca długu w terminie lub nie spłaca go wcale. Przeciętna wysokość opóźnionej chwilówki wynosiła w 2019 roku ok. 6,5 tys. zł.
Jednocześnie koszty prowadzenia działalności nie należą do najniższych. Sprawdzenie potencjalnego klienta w bazach kosztuje (np. w BIK to koszt około 90 zł), a większość pożyczkodawców, realizując zapisy Ustawy o kredycie konsumenckim, sprawdza go zwykle w kilku, różnych rejestrach. Do tego trzeba doliczyć m.in. koszty utrzymania biur czy koszty pracownicze.
Wszystko to sprawia, że o ile rząd nie zrezygnuje z nowelizacji, w 2020 roku koniec chwilówek (szczególnie tych niskokwotowych, udzielanych na kilka tygodni) jest bardzo prawdopodobny.
W lipcu 2019 roku, projekt został złożony do notyfikacji, co zgodnie z unijnymi przepisami oznaczało, że intensywne prace nad ustawą zostały wstrzymane aż do końca września.
Przeciwnicy zmian mocno liczyli na to, że w tym czasie Unia Europejska zakwestionuje zaproponowane w niej rozwiązania. Na początku października 2019 roku okazało się, że Bruksela nie miała żadnych zastrzeżeń. Projekt mógł więc trafić do dalszych prac w ministerstwach i w Sejmie. Pojawiały się nawet głosy, że ma zostać uchwalony jeszcze przed październikowymi wyborami.
Ostatecznie jednak, ustawodawca nie podjął na razie żadnych dalszych działań. Co nie oznacza, że firmy pożyczkowe i ich klienci mogą odetchnąć. Nie wiadomo bowiem, czy projekt został zarzucony, czy po prostu “utknął” na jakiś czas w Sejmie.
Koniec chwilówek i wzrost szarej strefy to jedyne problemy, jakie mogą pojawić się po wprowadzeniu zmian w życie. Jak zauważa dr Marian Szołucha, “Tzw. ustawa antylichwiarska może wywołać efekt domina. W firmach pożyczkowych pracują tysiące ludzi, którzy mogą stracić swoje zatrudnienie”. Mówi się o likwidacji około 40 tys. miejsc pracy.
Konsekwencje decyzji rządu odczuje też cały rynek finansowy. Firmy pożyczkowe część swojej działalności pokrywają bowiem z obligacji korporacyjnych, wykupywanych przez różne instytucje i prywatnych inwestorów. W 2016 roku ich wartość sięgała ok. 540 mln zł. Jeśli pożyczkodawcy zaczną upadać, może nas czekać krach, a wielu obligatariuszy straci swoje pieniądze.
Sponsorujemy
Nasze wyróżnienia
Nasi partnerzy
Komentarze
,,W firmach pożyczkowych pracują tysiące ludzi, którzy mogą stracić swoje zatrudnienie”. Mówi się o likwidacji około 40 tys. miejsc pracy.” to posmakują lichwy a co przecież mogą!
Lichwa nie spłacona chwilowke przekazuje nastepnej firmie lichwiarskiej ta 2ga czeka pare lat zeby na maxa naciagnac odsetek i dopiero sie zabiera do odzyskiwania zadłuzenia po przez sad potem po przez komornika i tak sie kreci interes w Polskiej Lichwie